Jesiennie jakoś było cz.1


    Zarobiony, zajebany do granic możliwości, w ciągłym biegu, w wirze spraw codziennych, nie zwracałem uwagi na to, co dzieje się wokoło mnie. W końcu się przełamałem i postanowiłem. Pomimo ciulatej pogody, Pomimo tych 130 milionów lat, kiedy to nasza Matka Natura ukrywała te skarby przed nami.


        Kiedyś te ziemie pokrywał ocean Tetydy, ale to było dawno, bardzo dawno temu. Nie tak dawno, bo jeszcze w szczenięcych latach jeździłem na rowerze do Zagórnika aby popływać w Wieprzówce, w tzw. bele, które z mozołem się stawiało z bali, kamieni i foli.

        Parę lat temu odwiedziłem po raz pierwszy to miejsce jeszcze z Felkiem, Mirkiem i Basią. Zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Kiedyś cichy potok, który można było pokonać drewnianą kładką (notabene chodziłem nią już jako dwudziestokilkulatek do roboty) a teraz kaskady.






            Tak się jakoś jesiennie zrobiło, szaro buro i ponuro pomimo tego postanowiłem tutaj powrócić. Tym razem z Norką, Markiem i Szymonem. Jednak nastąpi ciąg dalszy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz