Namawiałem, kusiłem, prawie prosiłem. W końcu się udało. Nena obiecała, że będzie czekać w niedzielę wielkanocną na przystanku na Jagódkach. Wskakuję w autobus i po kikunastu minutach melduję się na miejscu. Krótkie "cześć, cześć" i zaiwaniamy serduszkami na Groń JPII. Na polanie Beskid pierwsze oznaki wiosny - przebiśniegi.
Przy schronisku robimy mały postój. Pusto. Ludzi jak na lekarstwo. Piwko, gofry i takie tam przyjemności.
Po chwili odpoczynku ruszamy czerwonym w stronę Polany Semikowej. To w sumie nasz główny cel. Po drodzę dowiaduję się bardzo dużo o przyrodzie Beskidu Małego. W sumie nic dziwnego, wędruję przecież z ekspertem ;) W końcu są. Dziesiątki, setki jak nie tysiące. O to chodziło :D
Cała Semikowa tonie we fiolecie. Nena bardzo się stara aby zrobić dobre zdjęcia. Ja z resztą też ;)
foto by Nena |
Pomiędzy krokusami rosną przebiśniegi...
foto by Nena |
...pierwiosnki...
foto by Nena |
... gdzieniegdzie fruwają cytrynki. Dobra dość tego szaleństwa - czas ruszać. Kolejne kilkanaście minut to klasyczny "chaszczing". Nowa forma turystyki. Przedzieramy się przez las w stronę szczytu Leskowca.
foto by Nena |
Na Leskowcu krótki rest, podziwianie widoku na ośnieżoną Królową Beskidów...
Leniwie podążamy w stronę Anuli. Nena zagląda pod każdy krzaczek w poszukiwaniu oznak wiosny ;) W pewnym momencie zaczynam się poważnie zastanawiać, czy w tym tempie zdążę na atobus na Praciaki :D Na Anuli wizyta pod skałką...
foto by Nena |
...krótka, ale intensywna lekcja geologii udzielona mi przez moją towarzyszkę wędrówki, i stąd kilkanaście minut do Chatki pod Potrójną. Po drodze mały wypadek w jedynej tego dnia kałuży na szlaku.
Na chatce pustki. Składamy świąteczne życzenia Ewie i Lucjanowi, chwilkę odpoczywamy i zaczynamy zejście koło Czarciej Baszty oraz przez os. Potrójna do Rzyk Jagódek.
Reszta jest już wspomnieniem. Było miło, były krokusy, był halny, była Królowa...
Dzięki Nena za wspólne dreptanie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz